Po 11 godzinach lotu i 4h przemieszczania się różnymi środkami lokomocji dotarliśmy do urokliwego Huzhou, gdzie mieszkają nasi znajomi-Natalia i Kamil.
Pierwsze dni tutaj to czas na relaks po męczącej podróży, słuchanie o zwyczajach Chińczyków, oswajanie się z tym, co dzieje się na drogach i odkrywanie nowych smaków. Pijemy delikatne piwo chińskie, uczymy się jeść pałeczkami, spacerujemy i poznajemy nowych ludzi.
Za oknem słyszymy wybuchy sztucznych ogni. Tak świętują Chińczycy (bez względu na porę) kupno mieszkania, otwarcie nowego sklepu, urodziny i inne okazje, które u nas w Polsce nie odbiłyby się takim echem. Wieczorami widzimy ludzi ćwiczących na placach Tai Chi, tańczących i wykonujących kata z mieczem.
Człowiek z Europy wzbudza tu ciekawość. Nasz gigantyczny wzrost, mączny kolor skóry i duże oczy przyciągają uwagę miejscowej społeczności. Bezcenna jest ich mina, kiedy szepczą między sobą „idzie obcokrajowiec”, a Kamil nagle odzywa się do nich po chińsku: „tak, zgadza się, jesteśmy z Polski”.
Przez te kilka dni świat skośnookich zdążył nas oczarować swoją niezwykłą aurą. To dopiero nasz pierwszy przystanek, a już czujemy, że Chiny na długo zostaną w naszych sercach.